Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

    Dar od gospel

    2005-05-30

    Jestem pod ogromnym wrażeniem niedzielnego koncertu muzyki gospel, który odbył się w kościele pw. Chrystusa Zbawiciela. Ślad w mojej pamięci pozostawiło kilka aspektów tej imprezy.
    Oceniam ją jako wielki sukces. A przecież tak jak z porażki, tak i z sukcesu warto wyciągać wnioski. Aplauz - to sygał do działania, bodziec do dalszego rozwoju.

    Po pierwsze...

    Zapraszamy do galerii:
    Gospel w Zbawicielu

    Oba zespoły: Effatha i Gdański Chór Gospel świetnie przygotowały się do występu. Dla osowskiej grupy było to zupełnie nowe doświadczenie, tym bardziej należą jej sie słowa naszego uznania.
    Cudownym pomysłem był wspólny śpiew chórów w finale. W kościele aż zagrzmiało siłą i harmonią głosów:-)

    Po drugie...

    Z wielką dbałością przygotowano oprawę koncertu.
    Bylo odpowiednie nagłośnienie, reflektory, rzutnik multimedialny wyświetlał słowa i tłumaczenia śpiewanych pieśni oraz obrazy, uzupełniające słyszane cytaty. W przerwach między utworami czytane były rozważania modlitewne Jana Pawła II. W ten sposób eksplozja radości, wyrażana śpiewem, była przeplatana chwilami zadumy.

    Po trzecie...

    Koncert poprzedzony był wielką kampanią reklamową. Z dużym wyprzedzeniem informację otrzymały media lokalne (U NAS, portal Zbawiciela i nasza stronka) oraz trójmiejskie, w uczęszczanych miejscach rozłożono ulotki. Wiadomość o koncercie dotarła więc do bardzo dużej grupy potencjalnych odbiorców - mieszkańców dzielnicy i gości. Niewątpliwie miało to wpływ na...

    Po czwarte...

    ... bardzo dużą ilość publiczności. Zbawiciel był po prostu wypełniony po brzegi. Ci, którzy przybyli z lekkim poślizgiem musieli po prostu stać, gdyż trudno było znaleźć miejsca siedzące. Zresztą wiele osób zadowoliło się spoczynkiem na betonowych schodach!
    Jak miły jest to widok, wiedzą ci, którzy cokolwiek organizowali w naszym osiedlu.

    Po piąte...

    Koncert nie był przedsięwzięciem dochodowym, miał cel charytatywny. To oznacza, że wszyscy: wykonawcy i słuchacze byliśmy na nim darczyńcami w sensie dosłownym (wolontariusze zbierali datki do puszek, a wykonawcy grali i śpiewali przecież za darmo) i duchowym, gdy obdarzyliśmy potzebujących swoją modlitwą, zadumą, radością...
    A czy może być większa radość niż obdarowanie kogoś?

    Po szóste...

    Wychodząc wieczorem z kościoła czuliśmy się o wiele bogatsi niż 2 godziny wcześniej. Widocznie dając, też coś otrzymaliśmy. I musi to być coś pięknego, bo czujemy się jacyś lepsi, a świat stał się piękniejszy...

    Zobacz też
    "Jeszcze więcej muzyki, jeszcze więcej serca..."
    oraz
    "Gospel w Zbawicielu"

    Po siódme...

    Jest jeszcze coś głęboko we mnie, co trudno mi opisać. Jakieś nieokreślone myśli, uczucia; jakiś niedosyt, chęć przeżycia wszystkiego raz jeszcze...

    A może ktoś jeszcze dopisze dalszy ciąg?

    « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 1808

    Polecamy

     

     

     

     

     

     

    Wsparcie prawne portalu:


     

    Osowianin Roku

     

    Nieodpłatne poradnictwo
    w Gdańsku


     

     


     Plan spotkań z kulturą Pomorza