Sylwester Pruś - przewodniczący Koła Platformy, którego zasięg terytorialny odpowiada okręgowi wyborczemu nr 6 w Gdańsku i obejmuje Osowę, Oliwę, Żabiankę-Wejhera-Jelitkowo-Tysiąclecia, VII Dwór i Przymorze Małe; kandydat w wyborach do Rady Miasta Gdańska.
Małgosia Biernat: Ostatnio ponownie wygrał Pan wybory na przewodniczącego Koła Platformy. Czy zdradzi nam Pan argumenty, które tym razem przekonały zebranych?
Sylwester Pruś: Staram się poznać i zrozumieć indywidualne motywacje ludzi, z którymi współpracuję, ale nie zawsze – z różnych względów - jest to możliwe.
Myślę, że w znacznym stopniu ponowny wybór zawdzięczam rozbudowie organizacji i zdecydowanemu wzrostowi poparcia wyborców na terenie naszego działania. Trzy lata temu jedenastu członków Platformy z Gdańska powołało do życia Koło Oliwa, dziś należy do niego ponad stu ludzi oraz poseł Jarosław Wałęsa. W ostatnich wyborach parlamentarnych w naszym okręgu – również dzięki zaangażowaniu i bezinteresownej pomocy wielu Osowian - uzyskaliśmy poparcie 15 714 osób, nieomal połowę wszystkich oddanych głosów, o blisko 50% więcej niż cztery lata wcześniej.
M.B.: Dlaczego lider lokalnej struktury jest drugi na liście wyborczej do Rady Miasta Gdańska?
S.P.: Drugie miejsce, biorąc pod uwagę fakt kandydowania w naszym okręgu trójki radnych poprzedniej kadencji i wiceprzewodniczącego zarządu miejskiego PO, to świetna pozycja startowa. Decyzja nie była łatwa, dlatego ostateczną kolejność na liście ustaliła Rada Regionu Platformy.
Przeczytaj także:
Sylwester Pruś;
Kandydaci w internecie 1
M.B.: W wyniku zmian demograficznych, w naszym okręgu 12 listopada będziemy wybierać tylko pięciu radnych - cztery lata temu wybieraliśmy sześciu. Jaki wynik uzna Pan za sukces?
S.P.: Przed ostatnimi zmianami w prawie wyborczym - które ewidentnie doprowadziły do osłabienia związku decyzji wyborców z ostatecznym wynikiem wyborów - cztery mandaty uznałbym za sukces. Dziś sukcesem będzie uzyskanie trzech z pięciu mandatów.
Wprowadzona zasada grupowania list może Platformę pozbawić szansy na dodatkowy mandat, ale – co zaskoczy wielu - nie trafi on do partii z rządzącej koalicji. W dużych miastach – jak pokazują symulacje – wprowadzone rozwiązanie może wzmocnić lewicę kosztem PO.
M.B.: Jeśli grupowanie list osłabia więź z wyborcami, to jakie rozwiązania wzmacniają ten związek?
S.P.: Najlepiej znane to wybory większościowe w jednomandatowych okręgach wyborczych. Przy takim prawie wyborczym mieszkańcy Osowej zawsze mieliby swojego przedstawiciela w Radzie.
M.B.: Pojawiają się głosy, że na szczeblu samorządowym przynależność partyjna w ogóle nie powinna mieć znaczenia; powinniśmy wybierać CZŁOWIEKA, a nie PARTIĘ. Czy taka sytuacja jest utopią?
S.P.: Jeśli dla wyborcy ważna jest przynależność partyjna kandydata to nie widzę w tym nic złego. Zły jest system wyborczy, ale o tym już mówiłem.
M.B.: Czy w rezultacie wprowadzenia ordynacji większościowej radni wybrani w dzielnicach nie staliby się po trochę zakładnikami lokalnych interesów.
S.P.: Sprawy dzielnicy na pewno byłyby silniej reprezentowane, ale proszę pamiętać, że nieomal codziennie korzystamy z infrastruktury całego Miasta. Wielu z nas pracuje w jednej dzielnicy, uczy się w innej, mieszka i bawi się w jeszcze innej. Radni, którzy nie zrozumieją, że trzeba - by naprawdę żyło się nam lepiej - szukać rozwiązań na poziomie aglomeracji i tak stracą poparcie.
Nie należy również zapominać, że władza wykonawcza, prezydent Gdańska wybierany jest w wyborach bezpośrednich przez wszystkich uprawnionych Gdańszczan.
M.B.: Jednak jeżeli znajdzie się Pan w Radzie Miasta, to wielu mieszkańców Osowy – bez względu na oddany głos – liczy na to, że będzie Pan reprezentował interesy dzielnicy, walczył o nie.
Co – w Pańskiej ocenie – jest w tej chwili priorytetem dla dzielnicy?
S.P.: Uporządkowanie i rozbudowa infrastruktury dzielnicy, w tym budowa dróg i doprowadzenie istniejących ulic do stanu, który pozwoli na uzyskanie statusu dróg publicznych, przepustowość dróg dojazdowych do „miasta” w godzinach szczytu, otwarty obiekt sportowy dla młodzieży.
M.B.: Jakie jest Pańskie zdanie na temat rad dzielnic, osiedli? Czy należy dążyć do wzmocnienia ich roli, pozostawić obecne status quo, a może w ogóle z nich zrezygnować?
S.P.: Wzmocniene kompetencji rad dzielnic, jest warunkiem koniecznym ich przetrwania.
M.B.: Podczas podsumowania pracy obecnej Rady Miasta w swojej wypowiedzi dla gdańskiej telewizji przewodniczący RM, Bogdan Oleszek, uznał, że w mijającej kadencji radni często popełniali „przewinienie”, głosując zgodnie z dyscypliną partyjną, nie zważając na treść uchwały. Czy Pan taki stan rzeczy ocenia podobnie?
S.P.: Dyscyplina, podobnie jak weksle, to konieczność dla partii o nieokreślonym programie, grupującej ludzi, dla których władza nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za dobro wspólne.
M.B.: Jakie doświadczenia wyniósł Pan z poprzedniego uczestnictwa we władzach miejskich i jak zamierza Pan z nich skorzystać?
S.P.: Po pierwsze administracja samorządowa, podobnie jak centralna, niechętnie rozstaje się z regulacjami, które umożliwiają jej podejmowanie arbitralnych decyzji i bardzo chętnie zgłasza projekty rozwiązań, prowadzące do poszerzenia obszarów swojego władztwa. Rada Miasta powinna analizować, w interesie mieszkańców, projekty zgłaszane przez władzę wykonawczą również pod tym kątem oraz inicjować projekty prowadzące do ograniczania władzy urzędników.
Z doświadczenia wiem, że jest to możliwe np. przekształcenie użytkowania wieczystego na własność kurczy władzę lokalnych urzędników podobnie jak sprzedaż lokali komunalnych.
Po drugie fundamentem pomyślności Gdańszczan jest rozwój gdańskiej przedsiębiorczości, a ten rozwój determinuje stan szeroko rozumianej infrastruktury miejskiej. Dlatego inwestycje w infrastrukturę to priorytet.
M.B.: Dziękuję za rozmowę.