Przyznam się, że jestem trochę znużony i rozczarowany. Nie: przegrany - to nie wchodzi w rachubę. Sprawy, o których tu pisałem, wcześniej czy później będą jakoś załatwione.
O problemach, dotyczących ul. Hermesa, pisałem nie raz. Otrzymałem pomoc od Pani radnej Chmiel; wlaściwie była Ona jedyną osobą, która tymi historiami zainteresowała się. Doprowadziła do kilku ważnych spotkań, rozmów, wyjaśnień... I na tym wszystko się skończyło .. na razie. To znaczy: nic nie wyjaśniono, wszyscy nam współczuli, kiwali głowami nad absurdami.... I nic.
Konkluzją końcową było stwierdzenie - radźcie sobie sami. Nie nasze te ulice, ich problemy... Chyba nie nasza ta Osowa ???? "SIEĆ NIEPRZEJĘTA" - słowo - wytrych, które może się przyśnić. Pisałem do Rady Osiedla - odpowiedź była uprzejma, odsyłająca do odpowiednich urzędów. Nikt z Rady Osiedla nie pokwapił się zapoznać dokładnie z problemem. Jedna Pani radna, ale w końcu spasowała. I nie dziwię się, bo co miała począć?
Czemu o tym piszę?
Zbliżają się wybory samorządowe i powinna odbyć się jakaś kampania wyborcza. Ja tutaj w Osowej jej nie widzę. Zero. To, że gdzieś na słupach widnieją konterfekty kandydatów do różnych rad, urzędów czy stanowisk nie stanowi kampanii. Nie znamy tych ludzi, nie wiemy, gdzie mieszkają i co wlaściwie chcą robić. Ktoś powie, że były jakieś spotkania, że coś przegapiłem. Może...
Ci wszyscy ludzie powinni oddać głosy na kogoś, kto będzie ich w tych urzędach i na stanowiskach reprezentował. I będzie miał świadomość, że ci ludzie mogą go z tej czynności rozliczyć. |
Tak czytając ten niezbędnik wyborczy, to ja nie bardzo wiem, czym się kierowac? Sympatiami politycznymi? Wrodzoną sympatią do Pań..??))) Może jakimś instynktem? Dobra - oczywiście to żarty, ale tak czy do końca?
Przypomina mi się stara, wykpiona przez wielu demokracja szlachecka. Jedna z najstarszych w Europie (nie wspomnę starożytnych). Stopień zainteresowania sprawami publicznymi był wtedy nieporównanie większy niż obecnie. Zachowując proporcje. Niestety wszystko przemija. Zanika już poczucie dobra wspólnego, honoru, dbałości o to, by słowo było przekuwane w czyn i nie było pustym frazesem. Nie ma szabel do bigosowania na sejmikach:))) nie ma tej szlachty....Ta cała demokracja dotyczyła 15 - 20 % społeczności, ale jednak istniała.
Co nam z tego zostało? Prawie nic.......
Zdjęcie: Osowska debata wyborcza 2010 (archiwum portalu)