Absolutnie konieczne wydaje się podjęcie przez Wydział Ochrony Środowiska działań, zmierzających do wydatnego ograniczenia, a nawet całkowitej likwidacji ogrzewania przez spalanie drewna (i nie tylko) w urządzeniach typu kominkowego. Kto ma wątpliwości, niech w mroźny, bezwietrzny wieczór pospaceruje po osiedlu lub jeszcze lepiej niech rano spróbuje wywietrzyć mieszkanie.
Co prawda są użytkownicy kominków twierdzący, że dym z ich urządzeń to dym "ekologiczny", bo pochodzący z drewna wysokiego gatunku, jednak na propozycję, aby spróbowali u siebie w domu oddychać takim ekologicznym dymem dziwnie szybko zmieniają temat rozmowy.
Podnoszony w rozmowach argument o oszczędnościach jest mocno wątpliwy, gdyż koszty zanieczyszczonego powietrza ponosimy wszyscy, płacąc naszym zdrowiem, a ponadto z własnych, na pewno nie miarodajnych obserwacji, poczynionych w ciągu 1 sezonu grzewczego, kiedy dla zorientowania się o wielkości oszczędności ogrzewałem dom, paląc drewnem w piecu węglowym (a więc nie w kominku), kwoty zaoszczędzone na rachunkach za gaz były rzędu kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Takie oszczędności w żadnym przypadku nie mogą stanowić argumentu przemawiającego na korzyść systemów kominkowych. Ponadto jeszcze raz podkreślam, że moje obserwacje na pewno nie mogą być miarodajne czy przesądzające. Sygnalizują jednak, że sprawa ewentualnych oszczędności wymaga bardziej szczegółowego zbadania. Być może zadaniem tym powinien się zainteresować Wydział Ochrony Środowiska.
Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie - każdego z głoszących z wielkim przekonaniem tezę o znaczących oszczędnościach uzyskiwanych dzięki ogrzewaniu domu - mieszkania systemem kominkowym wystarczy zapytać o konkretne porównania rachunków (pamiętając również o ciepłej wodzie użytkowej!), aby bardzo szybko zorientować się, na czym oparte są twierdzenia o wielkiej opłacalności ogrzewania systemem kominkowych.