Pierwsze ligowe derby Osowy pomiędzy Olimpią i Orłami rozegrane na pieknym stadionie w Chwaszczynie zakończyły się sprawiedliwym podziałem punktów. Żadna z drużyn nie potrafiła pokonać bramkarza drużyny przeciwnej, więc choć walki i emocji nie brakowało, to zabrakło bramek.
Zaczęło się od huraganowych ataków drużyny Orłów, wydawało się, że bramka dla gości (w tej roli Orły) wisi w powietrzu, brakowało jednak zdecydowania w polu karnym przeciwników i obrońcy Olimpii przetrwali oblężenie z czystym kontem. Przed końcem pierwszej połowy gra się wyrównała i tak też zaczęła się druga połowa. Obie drużyny starały się atakować - piłka zatrzymała się raz na poprzeczce bramki Orłów, a raz na tym samym fragmencie bramki na drugim końcu boiska, ale dzięki dobrej grze obrońców obu drużyn stuprocentowych okazji brakowało.
Końcówka meczu to okres, w którym dla odmiany zawodnicy Orłów przetestowali nerwy swoich kibiców, bowiem seria niepotrzebnych przewinień skutkowała serią rzutów wolnych dla piłkarzy Olimpii, po których piłka lądowała raz za razem w polu karnym gości. Na szczęście w momentach kluczowych wysokim kunsztem i spokojem wykazał się bramkarz Orłów, pewnie wyłapując najgroźniejsze wrzutki i po gwizdku kończącym mecz obie drużyny schodziły do szatni, czując zapewne lekki niedosyt, bowiem jedni i drudzy mieli swoje okazje, aby zdobyć zwycięską bramkę.